- Bardzo dziwnie wyglądało przeprowadzenie zawodów wśród osób niesłyszących z udziałem takich samych rozwiązań, jak w sporcie pełnosprawnych. Porównać tę sytuację można tak, jakby niewidomemu machać rękami przed oczami. Wykorzystanie gwizdka werbalnego na wysokim paśmie częstotliwości jest naszym zdaniem rozwiązaniem niezwykle dyskryminującym sport niesłyszących, gdyż utrudnia to przeprowadzenie zawodów, powodując różne nieprzyjemne dla zawodnika niesłyszącego sytuacje – wyjaśnia Wojciech Inglot.
- Nietrudno sobie wyobrazić, że bardzo często po użyciu gwizdka gra jest kontynuowana, czasem zawodnik pełny zaangażowania zabiera piłkę, biegnie do kosza i cieszy się ze zdobytych punktów. Kibice, sędziowie i pozostali zawodnicy albo się śmieją, albo są zażenowani tą sytuacją, wiedząc, że podczas przechwytu zawodnik popełnił błąd kroków, albo inną akcję przerywającą grę, a punkty nie zostały zaliczone – dodaje.
Wojciech Inglot przyznał także, że wspomniane sytuacje powodują obniżenie pewności siebie niesłyszącego zawodnika, który kolejnym razem przechwytując piłkę – najpierw zastanowi się, czy gra nie została przerwana. To zostaje gdzieś z tyłu głowy, powodując obniżenie skuteczności nawet przy najprostszej akcji. To ma również wpływ na pracę sędziów, a także szkoleniowców drużyn.
Pamiętamy, że już na etapie szkolenia, dziecko niesłyszące, podczas każdego treningu nie reaguje na sygnał trenera, a sytuacja powtarza się kilkaset, a nawet kilka tysięcy razy. Na meczach, osoba niesłysząca grając ze słyszącymi, naraża siebie na śmiech ze strony kibiców, grając dalej mimo przerwania akcji przez sędziego. Z kolei trener takiego zawodnika, naraża się na obniżenie wiarygodności i prestiżu jego drużyny – w efekcie czego zawodnik niesłyszący, mimo posiadania takich samych a czasem nawet wyższych umiejętności, kończy mecz nie otrzymując już szansy na pokazanie swoich wypracowanych latami treningu zdolności.
- Narodził się pomysł, który wydawał się bardzo prosty – gwizdek będzie jednocześnie wyzwalał dźwięk oraz uruchamiał światła. W oparciu o koncepcję zostało dokonane zgłoszenie dotyczące uzyskania praw patentowych, które nam udzielono na całym świecie. W trakcie procedury patentowej podejmowane były dalsze działania – stworzony został prototyp gwizdka, który w założeniu miał być taki, jak dotychczas używane sygnalizacje pod względem funkcjonalności, wagi czy wielkości. Wykonaliśmy także prototypy odbiorników, w tym podświetlanych listew boiskowych o grubości jedynie 0,9 cm odpornych na uszkodzenia, prototypy podświetlanych osłon na kosz oraz przekaźników w formie specjalistycznej skrzynki. Wszystkie działania były autorskim pomysłem i marzeń moich i mojego brata Marcina, bez którego pomysł nie przeszedłby fazy prototypowej. Jego determinacja pozwoliła pokonać najtrudniejsze etapy przełożenia koncepcji na rzeczywiście działający i funkcjonalny produkt – tłumaczy dalej Inglot.
Założeniem jest, aby na stałe wprowadzić do zawodów i aren boiskowych SUPERWHISTLE, czyli wspomniane wielofunkcyjne urządzenie elektroniczne, pozwalające na jednoczesne zasygnalizowanie sygnału dźwiękowego i świetlnego (w tym samym czasie), co już od dnia wprowadzenia znacznie zwiększy szanse sportowców niesłyszących i możliwość ich rywalizacji w sporcie, jaki dotąd znamy.
- Dzięki temu, damy tak naprawdę pierwszą od 230 lat szansę osobom głuchym na odnalezienie się w takiej rywalizacji. Skutkować może to rozwojem sportu niepełnosprawnych, zwiększeniem zainteresowania sportem wśród osób niesłyszących, którzy dziś coraz częściej decydują się na dyscypliny pozwalające na nawiązanie rywalizacji z osobami bez upośledzeń, np. pływanie lub lekkoatletyka, gdzie dzięki wprowadzonym już rozwiązaniom, możliwy jest start w jednoczesnym czasie. Niestety, sportowcy trenujący sporty zespołowe, przy każdej sytuacji wymagającej gwizdka są poszkodowane przez to, że go nie słyszą. Również w sportach walki, zawodnicy toczą ze sobą walkę nie słysząc gwizdka i narażają się na dodatkowe kontuzje – wylicza.
Supergwizdek to rozwiązanie problemów i przyszłości sportowców niesłyszących, stworzone i zaprojektowane od podstaw przez osoby niesłyszące, wraz z patronatem firmy Uchomed, zajmującej się doborem aparatów słuchowych i założonej przez osobę niesłyszącą. Nie jest to przypadek, tylko szansa na lepsze jutro, która już dziś jest na wyciągnięcie ręki.